Na początku września odgrywałam
rolę przewodnika po mieście i przed pracą wybrałam sie z kuzynem męża,
aby pokazać mu między innymi niezwykle uroczy zakątek Manhattanu jakim jest Washington Square.
Deszczowa aura w tym dniu nie ulatwiała pamiątkowych fotogafii, mimo to zabraliśmy aparaty.
W pewnym momencie, wśród spacerujących ludzi zauważyłam pana w garniturze do złudzenia przypominającego obecnego prezydenta USA...
Byłam mocno zdziwiona,bo jak to? Rano w wiadomościach podawali informacje o rozpoczynającej się Demokratycznej Konwencji w Charlotte, a on tu sobie tak spokojnie spaceruje? Bez obstawy? Bez mediów? Gdzie mównica? Gdzie tłumy gapiów?
Gapiowie znależli się bardzo szybko, a do pana w garniturze dołaczył drugi pan. Ten natomiast wyglądał jak wykapany kontrkandydat do posady prezydenta - Mitt Romney!
"Obsługa techniczna" zamieszania właczyła muzykę,
rozwinęla tekturowe pudło przez zgromadzonym tłumkiem, a panowie rozpoczęli debatę taneczną!
Zaprosili do tańca chłopaków z widowni:
Chętnie pozowali do zdjęć:
Sesja jednak nie trwała długo bo deszcz przerodził się w ulewę, a panowie nie chcieli sobie chyba zniszczyć tych eleganckich kostiumów;)
Spotkanie z sobowtórami sprawiło że kuzyn miał dodatkową atrakcję podczas wizyty w Nowym Jorku, a ja sama po raz kolejny przekonałam się że warto nosić ze sobą aparat!
Mam nadzieję że i dla Was taka fotorelacja z naszej przygody będzie interesująca:)
Udanego tygodnia życzę!